TYM/CZASEM

Ks. MICHAŁ HELLER: Pewnego świętego zapytano: co byś zrobił, gdyby ci powiedzieli, że za dwie godziny będzie koniec świata? Odparł: dalej grałbym w szachy. To bardzo mądra odpowiedź.

WOJCIECH BONOWICZ: Od kilku miesięcy znajdujemy się w dziwnym czasie. Zostaliśmy wytrąceni z rutyny, zmuszeni do zmiany zachowań. Jedni cierpią z powodu bezczynności, inni – z nadmiaru nowych obowiązków. Nie wiadomo, ile to wszystko jeszcze potrwa i czy nie wrócą większe obostrzenia. Jak Ty się w tym odnajdujesz?

MICHAŁ HELLER: Czuję się trochę tak, jakbym był zamknięty w kapsule czasu. Ale to nic nadzwyczajnego, zawsze jesteśmy zamknięci w czasie. W moim prywatnym życiu niewiele się zmieniło. Jak się pracuje naukowo – zwłaszcza w takiej dziedzinie jak kosmologia – pracuje się w samotności. Podobnie, kiedy pisze się artykuł czy książkę. Izolacja doskwiera mi chyba mniej niż innym. Odwołano też rozmaite konferencje, więc mam więcej czasu na myślenie.

 

I o czym myślisz?
Jestem, więc myślę. O różnych rzeczach. Z chaosu niezorganizowanych myśli, jakie zawsze błąkają się w głowie, czasem wyodrębnia się wątek, który daje początek nowym pomysłom. Jakiś czas temu taki wątek mi się wyodrębnił. Może wyjdzie z tego książka…

 

Msze odprawiasz w domu?
Z początku odprawiałem w domu. Ale teraz chodzę odprawiać w kościele.

 

A jak ten czas dobrze przeżyć? Co zrobić, żeby wyjść z niego lepszym, mądrzejszym?
Przypomina mi się historia o pewnym świętym. Ktoś go zapytał: co byś zrobił, gdyby ci powiedzieli, że za dwie godziny będzie koniec świata? Odpowiedział: dalej grałbym w szachy – bo akurat to robił. To bardzo mądra odpowiedź. Trzeba robić swoje, przede wszystkim – nie dać się zwariować. Kto ma siedzieć w kapsule czasu i izolować się, niech to robi, trudno. Kto musi podejmować ryzyko, niech uważa i maksymalnie się zabezpiecza. Niech spełnia swoje zadania ze świadomością, że służy innym. A ogólna recepta jest prosta: rób to, co zawsze, tylko staraj się to robić lepiej. Zawsze staraj się to robić lepiej – nie tylko w czasie epidemii. Nic mądrzejszego nie wymyślę. To chyba jest wystarczająco mądre.

 

A czy ten czas kojarzy Ci się jakoś z innymi Twoimi przeżyciami? Myślę np. o dzieciństwie, które naznaczyła wojna i związane z nią poczucie niepewności, nieprzewidywalności, o wiele większe niż dzisiaj.
Mam takie skojarzenia, ale nie z dzieciństwa. Gdy byłem dzieckiem, faktycznie przeżywaliśmy jako rodzina ucieczkę, naloty, deportację na Sybir. W takich sytuacjach dziecko, jeśli ma rodziców, jest przez nich chronione. To starsi mają problem. Dziecko się cieszy, że ma piękne widoki przez okno w pociągu. Gdy zobaczyłem Bajkał, to strasznie mi się spodobał, i dziwiłem się, czemu ludzie płaczą.

Widzę natomiast pewne podobieństwo z okresem, gdy byłem po operacji serca. Wtedy też musiałem żyć w takiej kapsule czasu. Byłem skazany na mieszkanie w pokoju – wygodnym, ale takim, którego nie wolno mi było opuszczać. Potem mogłem wychodzić, ale tylko w ściśle określonym celu. Codziennie miałem do przejścia wyznaczoną liczbę kroków czy schodów, z książkami pod pachą dla dodatkowego obciążenia. Musiałem się poddać surowej dyscyplinie. Było to bardzo ciekawe doświadczenie – i w sumie pozytywne. Nie wspominam go źle.

 

Więcej na: https://www.tygodnikpowszechny.pl/tymczasem-165031