Michał Zawada

Urodził się w roku 1985 w Krakowie. Studiował historię sztuki: w latach 2004–2009 na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 2005–2010 na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Prof. Andrzeja Bednarczyka. W latach 2010–2013 był słuchaczem Środowiskowych Studiów Doktoranckich. W 2013 otrzymał stopień doktora sztuki w dziedzinie sztuki plastyczne w dyscyplinie artystycznej – sztuki piękne, a w 2020 uzyskał stopień doktora habilitowanego. Od 2012 roku jest asystentem w VI Pracowni Malarstwa Prof. Andrzeja Bednarczyka. Laureat Stypendium Republiki Austriackiej (Akademie der bildenden Künste Wien, 2014–2015). Od 2016 do 2019 pełnił funkcję Prodziekana Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Autor dziesięciu wystaw indywidualnych, brał udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce i za granicą. Jego prace znajdują się w licznych kolekcjach prywatnych i publicznych (m.in. Muzeum Narodowego w Gdańsku czy Muzeum ASP w Krakowie). Zajmuje się malarstwem, fotografią i sztuką wideo. Interesuje go kontekstualna aktywność mediów plastycznych oraz analiza fenomenu obrazu i wizualności. W swojej twórczości nawiązuje dialog z teorią sztuki, visual studies i antropologią. Konstruowane przez niego cykle odnoszą się do relacji ustanawianej pomiędzy procesem wytwarzania fantazmatycznej podmiotowości obrazu a budowaniem tożsamości człowieka w kontekście historycznym i społecznym. W działaniach plastycznych używa cytatów i zapożyczeń, nie pozostawia dzieła jako elementu samoistnego, lecz wpisuje je w szeroki kontekst, w twórczą rozmowę z tradycją artystyczną i teorią. Pracuje według zasady dialektyki obrazowej, łącząc pochodzące z różnych źródeł porządki wizualne w heterogeniczne całości. W ostatnich latach interesuje go głównie problem przemocy w ramach społeczeństwa, historii i natury, oraz jej relacji do obrazu.

Na wystawie „[…] orbium coelestium”:
„Krajobraz z góra i kometą” (2020)
„Kometa” (2020)
„Nocne niebo z księżycem i pięścią” (2020)
Krajobraz jako samodzielny gatunek artystyczny wyodrębnił się u progu nowoczesności jako świadectwo zawłaszczenia Ziemi przez nasz gatunek. Homo sapiens, kreśląc arbitralnie granicę oddzielającą go od tego, co nazwał naturą, miał symbolicznie wyłączyć się spod jej praw i poddać ją swej pozbawionej litości eksploatacji. Gdy XVI-wieczni twórcy pejzażu wyrugowali ludzki sztafaż z przedstawień przyrody, ich rodzime tereny bezpowrotnie przekształcone już były przez ludzką aktywność. Dziewicza, idylliczna przyroda była więc już tylko artystyczną fantazją, splotem mitycznych tęsknot, pragnień i nostalgii za tym, co utracone. Sięgając po historyczne konwencje obrazowania natury w półtysiącletniej tradycji pejzażowej, próbuję fantazmat ten przenieść do niedalekiej przyszłości, kiedy nasz gatunek zniknie już z powierzchni planety. Maluję więc hipotetyczne krajobrazy z okresu po końcu ludzkości, kiedy pejzaż (naturalnie) nie będzie mógł istnieć, a spojrzenie na przyrodę mogłoby mieć prawdziwie bezinteresowny wymiar. Powiedzmy, że jest to rodzaj sielankowego dokumentu z okresu spełnionej utopii. Być może fakt, że obrazy te nie różnią się zbytnio od znanych po dziś dzień malarskich strategii krajobrazowych, zadziała na nas kojąco.

 

fot. Anna Stankiewicz

Skip to content